paź 31 2004

Bismillahi


Komentarze: 0

Zaczynam snuć swoją opowieść, ot tak sobie, bez celu, bez korzyści dla siebie i innych, z potrzeb silniejszych od korzyści i rozsądku, li tylko po to, by pozostaly po mnie jakieś zapiski, utrwalone na papierze, męka dialogu z samym sobą, z nikłą nadzieją, że jeżeli zostawie ślad inkaustu na kartce, co czeka niby wyzwanie, znajdzie się jakieś wyjście, kiedy rachunek zostanie zamknięty, o ile to wogóle nastąpi... Nie wiem co zanotuje, ale w zawijasach liter pozostanie coś z tego, co niegdyś tkwiło we mnie i nigdy już nie będzie gubić się w oparach mgly, jakby nie istniało, albo jakbym nie wiedział , co to było... W ten sposób ujrzę siebie takim, jakim się staje, ujrzę ten dziw, którego nie znam; zda mi się rzeczą osobliwą, że nie zawsze wypadało mi być tym, czym jestem. Świadom jestem, że pisze zawile, ręka mi drży na myśl, jaki czeka mnie trud, bo rozpoczynam rozprawę, a na tej rozprawie jestem sędzią, i świadkiem, i oskarżonym... Na przemian chce być nimi uczciwie, jeżeli podołam, jeżeli wogóle ktoś potrafi zdobyć się na to, i dlatego opanowuje mnie zwątpienie czy szczerość i uczciwość to  to samo.  ,,Szczerość to przekonanie, że mówimy prawde" ../ którz może być o tym przekonany?../ a uczciwości jest wiele, oba te zjawiska jednak są ze sobą zgodne.     

dicta : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz